Wyższe Seminarium Duchowne Diecezji Toruńskiej im. bł. ks. Stefana Wincentego Frelichowskiego

Wyższe Seminarium Duchowne Diecezji Toruńskiej

im. bł. ks. Stefana Wincentego Frelichowskiego

»   Seminarium - Patron - Dom Rodzinny


fot. Rodzina Frelichowskich (Stefan Wincenty stoi pierwszy od prawej)

​​Rodzice Księdza Felichowskiego: Ludwik i Marta Frelichowscy, zawarli związek małżeński w 1908 r. w Chełmży w kościele Św. Trójcy. Po ślubie zamieszkali w Bydgoszczy, gdzie Ludwik pracował jako piekarz. Tam też przyszły na świat ich pierwsze dzieci. Po kilku latach, powrócili jednak do rodzinnego miasta – do Chełmży, gdzie kupili w mieście kamienicę, w której w podwórzu znajdowała się również piekarnia. Tam też urodziły się kolejne dzieci państwa Frelichowskich. Stefan Wincenty, był trzecim z kolei dzieckiem. Miał dwóch starszych braci: Czesława i Leszka oraz trzy młodsze siostry: Elżbietę, Stefanię i Marcjannę. Sam Stefan Wincenty, wspominając dom rodzinny mówi, że wychowywał się w pobożnej rodzinie. W ich domu ważne miejsce zajmował obraz Serca Pan Jezusa, przed którym gromadziła się cała rodzina, by się wspólnie modlić. Państwo Frelichowscy dali swym dzieciom bardzo dużo, gdyż to oni nauczyli ich bezinteresownej miłości i poświęcenia, szacunku dla pracy. Potrafili przekazać im te wartości którym sami byli wierni.

Jako kleryk Stefan Wincenty tak wspominał swój dom rodzinny:

A mój dom rodzinny? Moi rodzice? To ludzie nie uczeni, ale ludzie żyjący w bojaźni Pańskiej. Nie mogę powiedzieć o moich rodzicach, by dnie całe spędzali w kościele. Matka, o ile możności, spieszy do kościoła. Ojciec także. Ale za to u obu moich rodziców spostrzegam życie według Chrystusa. Mają może pewne usterki, ale nie dzieci rzecz sądzić wady rodziców. Dzieci rzecz to naśladować swoich rodziców w dobrem. Matkę moją cechuje głęboka wiara, ufność w Opatrzność Bożą. Rodzice moi obaj skrzętnie pracowali pracują bez wytchnienia. Mają owoc swojej pracy. Dom w Chełmży.

Czesław Frelichowski był studentem prawa w Poznaniu. Wioślarstwo było jego pasją. Dużym wstrząsem dla rodziny była nagła śmierć Czesława. Umarł w wieku dwudziestu dwóch lat, w wyniku zapalenia otrzewnej, co nie zostało rozpoznane przez lekarzy. W ówczesnych warunkach medycznych ta błędna diagnoza lekarska były przyczyną jego śmierci. Czesiek zmarł w otoczeniu swych bliskich. Jego śmierć była momentem przełomowym dla będącego wówczas w klasie maturalnej Wicka, czego wyraz dał na kartach. Pisał: Straciłem brata. Był on mi rzeczywiście starszym, kochanym bratem. Wicek złożył nawet odważne przyrzeczenie, że jeżeli jego brat wyzdrowieje to on zostanie księdzem. Kiedy zwierzył się z tego swojej mamie, powiedziała mu ona wtedy by tak ważnej decyzji życiowej nie podejmował pod wpływem emocji ale zadecydował o swej dalszej drodze życiowej po osobistych przemyśleniach i głębokiej modlitwie. Widać więc jak mądrą kobietą była Marta Frelichowska i jak wielki wpływ miała na Wicka.

Rodzinny interes – piekarnię, miał po ojcu odziedziczyć Leszek. Należał on do Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Męskiej, bardzo lubił wioślarstwo. Kiedy w 1939 r. wybuchła wojna, został aresztowany za przynależność do Przysposobienia Obronnego. Był przetrzymywany na gestapo w Bydgoszczy i Toruniu. Został bardzo pobity. Udało się go wyciągnąć z więzienia jednak na skutek odniesionych obrażeń oraz zapalenia płuc umarł w 1940 r.

Elżbieta Pomagała mamie w pracach domowych, uczyła się u sióstr elżbietanek robót ręcznych. Zmarła w 1986 r. Druga siostra Stefana Wincentego – Stefania, chorowała na gruźlicę. Po wojnie zmarła w sanatorium z Zakopanem w 1948 r. Najmłodsza z rodu Frelichowskich – Marcjanna, przeżyła wojnę. Po latach pani Marcjanna jak mogła dzieliła się wspomnieniami z jej lat dziecinnych. Doczekała beatyfikacji swojego brata – ks. Stefana Frelichowskiego.
Rodzice Księdza Felichowskiego: Ludwik i Marta Frelichowscy, zawarli związek małżeński w 1908 r. w Chełmży w kościele Św. Trójcy. Po ślubie zamieszkali w Bydgoszczy, gdzie Ludwik pracował jako piekarz. Tam też przyszły na świat ich pierwsze dzieci. Po kilku latach, powrócili jednak do rodzinnego miasta – do Chełmży, gdzie kupili w mieście kamienicę, w której w podwórzu znajdowała się również piekarnia. Tam też urodziły się kolejne dzieci państwa Frelichowskich. Stefan Wincenty, był trzecim z kolei dzieckiem. Miał dwóch starszych braci: Czesława i Leszka oraz trzy młodsze siostry: Elżbietę, Stefanię i Marcjannę. Sam Stefan Wincenty, wspominając dom rodzinny mówi, że wychowywał się w pobożnej rodzinie. W ich domu ważne miejsce zajmował obraz Serca Pan Jezusa, przed którym gromadziła się cała rodzina, by się wspólnie modlić. Państwo Frelichowscy dali swym dzieciom bardzo dużo, gdyż to oni nauczyli ich bezinteresownej miłości i poświęcenia, szacunku dla pracy. Potrafili przekazać im te wartości którym sami byli wierni.

Jako kleryk Stefan Wincenty tak wspominał swój dom rodzinny:

A mój dom rodzinny? Moi rodzice? To ludzie nie uczeni, ale ludzie żyjący w bojaźni Pańskiej. Nie mogę powiedzieć o moich rodzicach, by dnie całe spędzali w kościele. Matka, o ile możności, spieszy do kościoła. Ojciec także. Ale za to u obu moich rodziców spostrzegam życie według Chrystusa. Mają może pewne usterki, ale nie dzieci rzecz sądzić wady rodziców. Dzieci rzecz to naśladować swoich rodziców w dobrem. Matkę moją cechuje głęboka wiara, ufność w Opatrzność Bożą. Rodzice moi obaj skrzętnie pracowali pracują bez wytchnienia. Mają owoc swojej pracy. Dom w Chełmży.

Czesław Frelichowski był studentem prawa w Poznaniu. Wioślarstwo było jego pasją. Dużym wstrząsem dla rodziny była nagła śmierć Czesława. Umarł w wieku dwudziestu dwóch lat, w wyniku zapalenia otrzewnej, co nie zostało rozpoznane przez lekarzy. W ówczesnych warunkach medycznych ta błędna diagnoza lekarska były przyczyną jego śmierci. Czesiek zmarł w otoczeniu swych bliskich. Jego śmierć była momentem przełomowym dla będącego wówczas w klasie maturalnej Wicka, czego wyraz dał na kartach. Pisał: Straciłem brata. Był on mi rzeczywiście starszym, kochanym bratem. Wicek złożył nawet odważne przyrzeczenie, że jeżeli jego brat wyzdrowieje to on zostanie księdzem. Kiedy zwierzył się z tego swojej mamie, powiedziała mu ona wtedy by tak ważnej decyzji życiowej nie podejmował pod wpływem emocji ale zadecydował o swej dalszej drodze życiowej po osobistych przemyśleniach i głębokiej modlitwie. Widać więc jak mądrą kobietą była Marta Frelichowska i jak wielki wpływ miała na Wicka.

Rodzinny interes – piekarnię, miał po ojcu odziedziczyć Leszek. Należał on do Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Męskiej, bardzo lubił wioślarstwo. Kiedy w 1939 r. wybuchła wojna, został aresztowany za przynależność do Przysposobienia Obronnego. Był przetrzymywany na gestapo w Bydgoszczy i Toruniu. Został bardzo pobity. Udało się go wyciągnąć z więzienia jednak na skutek odniesionych obrażeń oraz zapalenia płuc umarł w 1940 r.

Elżbieta Pomagała mamie w pracach domowych, uczyła się u sióstr elżbietanek robót ręcznych. Zmarła w 1986 r. Druga siostra Stefana Wincentego – Stefania, chorowała na gruźlicę. Po wojnie zmarła w sanatorium z Zakopanem w 1948 r. Najmłodsza z rodu Frelichowskich – Marcjanna, przeżyła wojnę. Po latach pani Marcjanna jak mogła dzieliła się wspomnieniami z jej lat dziecinnych. Doczekała beatyfikacji swojego brata – ks. Stefana Frelichowskiego.
Liturgia na dziś »
Zobacz »




© 2016-2017 Wykonanie Marcin Koźliński / Toruń / SYSPiR CMS
W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies.
Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies